„…postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd.” Heb 9.27
Taki dzień jak pierwszy listopad – wspominanie zmarłych – skłania do refleksji i zadumy zarazem. Chyba nie będzie człowieka, który myślami nie powędruje ku wspomnieniu tych, którzy już odeszli do wieczności. Kto z nas nie myślał o takiej chwili, w której można by spotkać się z tymi, którzy od nas odeszli. Może chcielibyśmy im jeszcze coś powiedzieć, podziękować, może przeprosić. Niestety jest to niemożliwe i czego nie uczyniliśmy za życia, tego po ich śmierci już nie naprawimy.
Czasem w filmach widzimy sceny, w których ludzie przemawiają do mogiły, ale niestety nie ma to przełożenia na skutek, ani nie ma to uzasadnienia. Tak, pomniki na cmentarzach sprawiają przyjemność tylko nam, ale nie zmarłym.
Kiedy myślę o refleksji i zadumie, to myślę o wartości życia, o człowieku i Jego Stwórcy – Bogu. Śmierć i myśl o niej wywołuje i wywoływała zawsze uczucie niepokoju, przerażenie, strach. Wolimy o niej nie myśleć, nie mówić. Mamy może czasem uczucie, że ciągle gdzieś się czai. Przeczytałem zdanie:
„Ponieważ nie wiadomo gdzie czyha na Ciebie śmierć, czekaj na nią wszędzie.”
Śmierć jest niepożądanym tematem. Nie lubimy mówić o niej.
Ludzie chcą pójść do nieba, ale nie dzisiaj.
W naszej kulturze cmentarze stały się miejscem, gdzie ludzie w swej desperacji poprzez pomniki, płyty nagrobne, kosztowne grobowce, wymyślne epitafia chcą krzyczeć „pamiętajcie o nas!!!”
Śmierć nie jest zjawiskiem nadprzyrodzonym, jest powszechna i ostateczna. Odwiedzając pozostawia w sercach ludzi bolesne rany, ale i zaniepokojenie o los ich ukochanych zmarłych. Śmierć przeraża.
Bóg widzi śmierć inaczej niż my. Widzimy ją jako ciemny mur – Bóg jako bramę.
Śmierć może powodować autentycznie pewne pęknięcie w relacjach przyjaciół. Smutek i gorycz jest prawdziwa i mamy do niej prawo, ale ta strata nie jest końcem. Chrześcijanin ma prawo do smutku z powodu odejścia bliskiej osoby, ale nie do smutku, który przekreśla i neguje wszystko, przekreśla nadzieję. On nie pozwala smutkowi przygnieść nas.
“A nie chcemy, bracia, abyście byli w niepewności co do tych, którzy zasnęli, abyście się nie smucili, jak drudzy, którzy nie mają nadziei. Albowiem jak wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z nim tych, którzy zasnęli.” 1Tes 4.13-14
Jest to nowy sposób wyrażenia się chrześcijan o swych zmarłych.
W Bożym świecie nie ma miejsca dla śmierci, bo jest miejsce dla życia.
Niedowiarkowie powiedzą, że ze śmiercią kończy się wszystko, ale to jest tylko ich pobożne życzenie, gdyż obawiają się wieczności.
Spotykamy śmierć w życiu i znajdujemy życie w śmierci Chrystusa.
Jezus powiada: „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (Jan 11, 25b).
Wierzymy, że nasze życie ma swoja ciągłość nawet, gdy opuszczamy nasz ziemski namiot. W kontekście tego święta pada pytanie często, czy można modlić się przy grobie? Moja odpowiedź brzmi – TAK.
Nie rozmawiaj z grobem i zmarłym, ale rozmawiaj z Bogiem o swoim życiu. Nie ma podstaw w Biblii do modlitwy za zmarłymi, ale jest podstawa do modlitwy za żywymi.
Z perspektywy Nowego Testamentu można powiedzieć, że los człowieka po śmierci rozstrzyga się w chwili jego zgonu, i dlatego modlitwy nasze za człowieka umarłego nie mogą już mieć na jego przyszły los żadnego wpływu.
Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i dlatego zaleca nam modlitwy za siebie i innych, ale mamy to czynić za swego życia doczesnego, które dane jest nam jako czas łaski i możliwości przyjęcia zbawienia w Jezusie Chrystusie.
Na drzwiach pewnego klasztoru znajduje się następujący napis:
„Jest tylko jeden Bóg. Jeżeli jednak jest On twoim wrogiem, to kto będzie ciebie mógł uratować? Posiadasz tylko jedną duszę i jeżeli ją stracisz, cóż ci pozostanie? Nic, tylko zguba wieczna! Dlatego też troszcz się o jej zbawienie!”
Żyjesz tylko raz, ale jeśli wszystko zrobisz jak trzeba, raz wystarczy.
Jeśli już jesteśmy wkomponowani w takie święto czy chcemy czy nie, to czyńmy jedno; wywyższajmy Zwycięzcę nad śmiercią, który darował nam życie wieczne. Nie smućmy się jak ci co nadziei nie mają, ale wywyższajmy Dawcę Życia.
Włóżmy wysiłek w chwałę i dziękczynienie, bo Chrystus jest naszym Panem i takie jest nasze świętowanie. Nie bój się grobu, ale pomyśl by nad Twoim nie zadawano pytania: „a co z nim?” Pierwsi chrześcijanie nie za śmierć oddawali swoje życie, ale za świadectwo o życiu i Zmartwychwstałym żyjącym Jezusie.
Doświadczenie śmierci nie jest miłe, ale rezultat śmierci tak.
„Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem.” Filip 1:21
Jeśli dla mnie życiem jest Chrystus, to odejście z tej ziemi jest zyskiem.
Jeśli dla mnie pieniądze są życiem, to odejście jest stratą.
Jeśli życie to przyjemności, odejście jest stratą.
Jeśli życiem jest ambicja, odejście jest stratą.
Jeśli życiem jest ten świat, odejście jest stratą.
Ewangelia nie mówi: „Dla mnie życiem jest wysiłek.”
Telewizor mówi: „Dla mnie życiem jest elektryczność.”
Telefon: „Dla mnie życiem są baterie.”
Żaglówka: „Dla mnie życiem jest wiatr.”
Wierzący: dla mnie życiem jest Chrystus!
Co jest twoim życiem?
Bóg przecież jest wyrozumiały, tolerancyjny, pełen miłości, chyba nie będzie taki drobiazgowy? Edyta Gepert w jednej ze swoich piosenek śpiewa; „przecież nie będziesz Panie drobiazgowy”.
Nie możesz ugrzęznąć w tym ziemskim życiu.
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota.” Jan 5.24
Każdy kto umrze będzie bardziej żywy niż był.