“A gdy On jechał, rozpościerali szaty swoje na drodze. Gdy zaś zbliżał się już do podnóża Góry Oliwnej, zaczęła cała rzesza uczniów radośnie chwalić Boga wielkim głosem za wszystkie cuda, jakie widzieli, mówiąc: Błogosławiony, który przychodzi jako król w imieniu Pańskim; na niebie pokój i chwała na wysokościach”. Łuk.19.36-38
Inauguracja wielkiego tygodnia zaczyna się wspominaniem tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Przemierzając teksty ewangeliczne dotyczące tego faktu można zadawać sobie pytanie: na ile jest ważne to wspominanie z punktu widzenia mojego życia duchowego, bo historia już umiejscowiła to zdarzenie i tu się nic prawdopodobnie w tej relacji nie zmieni.
Opis zawarty w czterech ewangeliach wprowadza nas w scenerię tygodnia zwanego Wielkim ze względu na ostateczny dramat jaki rozegra się w Jerozolimie i poza jej murami. W ciągu tych ostatnich dni to co Jezus czyni ma w sobie coś wzniosłego, majestatycznego, a zarazem niepokojącego. Ostatnia droga, ostatnie nauczanie, ostatnie spotkania, ostatnie słowa i dramatyczne wyznanie: “Wykonało się”.
Mimo radosnego nastroju jaki przebija się z opisu ewangelicznego, przypominającego festyn ludowy i taki dominuje wydaje się w dzisiejszej formie świętowania niedzieli palmowej, był to dramatyczny pochód po śmierć. Akcja toczy się w czasie Paschy, kiedy w Jerozolimie i całej okolicy było tłoczno od pielgrzymów. Policzono, że udział w święcie wzięło około 2,5 mln. osób. Nawet, gdyby ta liczba okazała się zawyżona, to i tak ogromne tłumy zgromadziły się w Jerozolimie. Jezus przyszedł do miasta pęczniejącego od ludzi gotowych na religijne wrażenia. Nadeszła wieść, że przybywa do Jerozolimy Jezus, który wskrzesił Łazarza. Tłum wyległ z Jerozolimy, aby Go ujrzeć.
“Gdy zaś zbliżał się już do podnóża Góry Oliwnej, zaczęła cała rzesza uczniów radośnie chwalić Boga wielkim głosem za wszystkie cuda, jakie widzieli, ” w.37
Witali Go jak człowieka mającego moc czynienia cudów, zaspakajającego ich religijne aspiracje, człowieka, który był po ich stronie. Bardzo łatwo jest uczynić z Jezusa kolegę poklepującego po plecach, ale On miał dla nich dramatyczne przesłanie:
“Jeśli się nie narodzicie na nowo, nie wejdziecie do królestwa Bożego”.
On przerwał ich sen o królestwie ziemskim i świętym spokoju. Witali Go przed Jerozolimą, ale to miasto miało już wpisany dramat w swoją historię i nowy miało dopisać. Zanim ogłosił swój sąd nad tym co już czynili zatrzymał się nad tą niezwykłą stolicą by zapłakać.(w.41-44) Kochał tych ludzi w myśl realizowanej misji jaką otrzymał od Ojca:
“Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. ” Jan 3,16
Bardzo często Jezus zalecał uzdrowionym, czy też innym ludziom, którzy doświadczyli Jego błogosławieństwa by nie mówili zbyt dużo, milczeli w Jego sprawie, tym razem pozwolił by Jerozolima usłyszała, że On jest Mesjaszem. Nie kolejnym królem, którego wita miasto by doświadczyć ulgi politycznej, ale Królem pokoju jak Melchisedek. Dlatego nie wybrał konia, symbolu wojny, by na nim wjechać dumnie jak zwycięzca, ale osiołka, symbol pokory i oddania. Było to dramatyczne przedstawienie słów proroka Zachariasza 9,9-12;
“Wesel się bardzo, córko syjońska! Wykrzykuj, córko jeruzalemska! Oto twój król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle, na oślęciu, źrebięciu oślicy. I zniszczy wozy wojenne z Efraima i rumaki z Jeruzalemu, a łuki wojenne będą połamane. I ogłosi pokój narodom, a jego władza będzie od morza do morza i od Eufratu aż po krańce ziemi. Nadto za cenę krwi twojego przymierza wypuszczę na wolność twoich więźniów z cysterny bez wody. Wróćcie do twierdzy, wy więźniowie, którzy jeszcze macie nadzieję! Nadto dziś ogłaszam: W dwójnasób ci oddam”.
Jezus pokazał, że nie przybywa jako wódz, o którym marzyli Żydzi, ale jako Książę Pokoju. W wymowny sposób pokazał, że przyszedł nie po to, by niszczyć, ale by miłować, nie po to by potępiać, ale by pomagać, przyszedł nie w mocy uzbrojonych armii, ale w potędze miłości. A oto teraz nieświadomie Jego nieprzyjaciele mówią:
“Tedy mówili faryzeusze między sobą: Widzicie, że nic nie wskóracie, oto cały świat poszedł za nim”. Jan 12,19
Okrzyk przywódców Żydowskich zawierał więcej prawdy, niż myśleli. Jest tu jeszcze jeden ważny szczegół jaki dostrzegam w tym w jaki sposób Jezus wjechał do Jerozolimy i jak przemówił do ludzi. Prorocy często dla wzmocnienia swego poselstwa posługiwali się obrazem, udramatyzowanym znakiem. Kiedy słowa nie potrafiły poruszyć ludzi, czynili coś dramatycznego, jakby chcieli przez to powiedzieć: “Jeśli nie będziecie słuchać, zostaniecie zmuszeni do patrzenia”.
Np. prorok Achiasz z Szilo wybrał dramatyczny sposób przepowiedzenia rozpadu państwa na dwa. Założył na siebie nowy płaszcz i wyszedł na spotkanie z Jeroboamem. Następnie zdjął płaszcz i porozdzierał go na dwanaście kawałków, z których dwa zatrzymał przy sobie, a dziesięć dał Jeroboamowi. Ta dramatyczna akcja miała wyjaśnić, że dziesięć pokoleń Izraela wznieci bunt i tylko dwa pokolenia pozostaną wierne Rehabeamowi.
Kiedy Jeremiasz nie miał wątpliwości, że Babilon rychło podbije państwo Judzkie, pomimo niefrasobliwego optymizmu ludzi, którzy nie chcieli słuchać jego poselstwa, zrobił powrozy i wysłał je do Moabu, do Ammonitów, do Tyru i do Sydonu, po czym włożył jarzmo sobie na szyję, by wszyscy mogli to zobaczyć. Ta dramatyczna akcja miała uzmysłowić ludziom, że czeka ich niewola. Nie ma wątpliwości, że Jezus posłużył się taką samą metodą, gdy wjeżdżał do Jerozolimy. Jezus wjechał do miasta w taki sposób, że oczy wszystkich były na Nim skupione. Kiedy lud wołał Hosanna, nie był to okrzyk chwały dla Jezusa, jak to się dziś często wydaje przy czytaniu tego tekstu. Było to wołanie do Boga, aby wkroczył i uratował swój lud teraz, skoro nadszedł już Mesjasz. Jest to krzyk gnębionych ludzi adresowany do ich wybawcy i króla. Hosanna pierwotnie znaczyło “ratuj teraz!” Jezus skorzysta ze swego prawa Króla Królów, kiedy wkroczy do świątyni by zaprowadzić swój porządek wyganiając handlarzy. Ten fragment Ewangelii ukazuje niezwykłą cechę Jezusa: On osądza grzech, upomina i nawołuje, ale zanim to uczynił – zapłakał.
Warto zwrócić uwagę na trzy rzeczy:
- Odwagę Jezusa.
Jezus bardzo dobrze wiedział, że wkracza do miasta wrogo do siebie usposobionego. Tłumy mogły Go przyjmować entuzjastycznie, ale ówczesne władze nienawidziły Go. Prawie każdy człowiek w takiej sytuacji uznałby ostrożność za rzecz właściwą – Jezus nie. On miał jeszcze do powiedzenia: “Wykonało się!”
- Jezusa Mesjasza
Wydarzenie to poświadcza, że od narodzenia Jezusa do tego momentu nic się nie zmieniło. On jest Zbawicielem tzn. Mesjaszem.
“Błogosławiony, który przychodzi jako król w imieniu Pańskim; na niebie pokój i chwała na wysokościach”. w.38
Ludzie muszą uznać Go za Króla. Inaczej nie mogą w ogóle Go przyjąć.
- Jezusa Króla
Jezus nie domagał się tronu i władzy królewskiej, uznania dla siebie. Chciał być królem serc ludzi. Ostatni raz apeluje, by ludzie otworzyli przed Nim swoje serca.
“I będzie mój dom domem modlitwy… “
Jeżeli wjazd do Jerozolimy był wyzwaniem, to wypędzenie kupców było wyzwaniem dodanym do wyzwania. Myślę, że wielu skołatanych życiem ludzi przychodziło z wielką tęsknotą za Bogiem, w nadziei, że może w jakiś sposób Go znajdą. Niestety, we wrzawie kupowania i sprzedawania, targowania się i licytacji, modlitwa nie była możliwa. Poszukiwali obecności Bożej, ale byli jej pozbawieni.
Bóg nie będzie obchodził się łagodnie z tymi, co innym barykadują do Niego drogę.
Zauważmy, że oburzenie Jezusa nie było wyłącznie negatywną reakcją, nie poprzestawał na uderzeniu tego co złe, ale prowadził do rzeczy pozytywnej, do przyjścia z pomocą tym, którzy znajdowali się w potrzebie.
“Jestem zły dlatego, że diabeł jest monopolistą tego wieku”. A. W. Tozer
Dlatego wspominając wjazd Jezusa do Jerozolimy przypominamy, że On jest Tym, który jest gotów zawsze złamać ten diabelski monopol, aby dać życie szczęśliwe w Nim. Taka jest moja refleksja nad tym niezwykłym historycznym zdarzeniem jakim był wjazd Jezusa, aby w konsekwencji ogłosić: Wykonało się Zbawienie!!!
Bóg objawia swoją moc i chwałę jedynie w określonym celu. Na pewno nie chodziło o dostarczenie chwil ekstazy. Nie chodziło też o ciekawą historię, którą będziemy mogli opowiadać swoim dzieciom i wnukom. Bóg ukazuje nam swoją chwałę, aby jej widok spowodował w nas zmianę na jego podobieństwo! Wspominając opisane wydarzenie nie mamy być tylko milczącymi obserwatorami historii.
Nagrobki cmentarne też stoją równym frontem, milczące i bezradne wobec przemijającego świata.
My mamy wpływać na zmiany jako ludzie Chrystusa. Bóg jest zainteresowany tymi, którzy pragną zmienić swoje życie i postępowanie aby żyć święcie.