Dziś się wam narodził Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan” – Łk 2.11
Czasem w swej gorliwości podkreślamy, że dla wierzących nie ma znaczenia czas w jakim wspominamy narodzenie Jezusa, bo i nie ta data, i nie ten rok. Tylko, że jest to pobożna mowa. Prawdą jest, że ten czas nie jest faktycznym czasem kalendarzowym odnośnie pamiątki narodzenia, ale fakt historyczny jest prawdziwy. Jezus narodził się konkretnego roku, dnia i godziny.
Zadziwiają mnie kaznodzieje, a tacy się zdarzają, dla których historia narodzenia Chrystusa to sprawa nieistotna, oni w ferworze kaznodziejskim pędzą do rzeczy większych, ambitniejszych. Tak ambitnych, że zapominają wspomnieć, że Chrystus się narodził. Jakie znaczenie będzie mieć najbardziej ambitne teologicznie kazanie, jeśli trudno im zaakceptować fakt historyczny, którym jest narodzenie Jezusa. Z biblijnego punktu widzenia nie ma znaczenia kiedy wspominamy narodzenie Jezusa. Wspominamy wydarzenie historyczne. Te szczególne narodziny wśród narodzin powinny uświęcić czas świąteczny.
Nawet bardzo ortodoksyjnym wierzącym udziela się atmosfera świąt i nastrój jaki z nimi się wiąże. Dajemy się unieść tej gorącej fali zakupów i przygotowań. To święto w kulturze polskiej ma swój szczególny charakter i nie da się od niego uciec. Pozostaje jedynie pytanie na ile umiemy zachować zdrowy dystans, refleksję i świętować to co świętować powinniśmy.
Gdyby dziś powierzono człowiekowi ogłoszenie radosnej nowiny świątecznej mogłaby ona brzmieć: “ogłaszamy szaloną przecenę towarów w supermarketach, wszystko będzie przez jeden dzień po złotówce. Jutro trumny będą reglamentowane.”
Wspominamy niezwykły dzień, niezwykłe wydarzenie, które nadal niezwykłym pozostaje. Narodził się Król Królów i Pan Panów, Zbawiciel Jezus Chrystus. Jest powód by czas wspominania był radosny, szczęśliwy. Tym nadzwyczajnym poselstwem jest: “zbawienie, które przygotowałeś”. Poselstwo, które możemy zwiastować do końca świata. Wszystko zawisło na tym słowie, które rzekł anioł:
“Dziś się wam narodził Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan”.
Narodziny Jezusa wywołały różne stany emocjonalne takie jak: trwoga, bojaźń, chwała.
Mędrcy wprawili Heroda w wielkie zaniepokojenie. Jak wielu ludzi dziś byłoby zaniepokojonych, zatrwożonych? Mamy wszystko poukładane, radzimy sobie. Jesteś tylko kolorowa ozdobą czasem zauważalną, ale nie każ nam zmieniać cokolwiek. Jak jest naprawdę?
Pasterze byli przerażeni, ale równocześnie ogarnięci dostojeństwem wielkości Boga. Pola zamieniły się w świątynię, w której przemówił Bóg w sposób szczególny.
Czasem ewangelikalne chrześcijaństwo chce się dystansować od śpiewania kolęd. Może ich ludowość, ckliwość, czasem rozmijanie się z zasadniczym przesłaniem Biblii drażnić jakiś subtelny intelekt, ale jesteśmy powołani by ogłaszać chwałę wynikającą z narodzenia Jezusa. Betlejemskie pola rozbrzmiewały chwałą niebios, to nie my jesteśmy autorami pieśni opiewających narodziny, przyjście Mesjasza na świat.
Chwała mówi nam o Bogu, który w Synu swoim stał się człowiekiem. Dlaczego Chrystus przyszedł, dlaczego zostawił niebo i chwałę Ojca?
“Przyszedł bowiem Syn Człowieczy aby zbawić to, co zginęło.” – Mt.18.11
To jest właśnie nadzwyczajne poselstwo, które każdego roku powtarzamy, to poselstwo możemy zwiastować do końca świata. Mimo dramatycznych okoliczności dotyczących narodzenia, radość jest główną reakcją, która powinna nam towarzyszyć zawsze gdy spotykamy Jezusa. Zaskoczenie i strach ustąpiły miejsca chwale, dziękczynieniu, pewności, że “Słowo ciałem się stało”.
Wiara w Boga, Jezusa Chrystusa, nie jest wiarą lęku, przerażenia, że jestem grzesznikiem, ale wiarą w usprawiedliwienie i przebaczenie, wiarą w miłującego Ojca, który przebacza pokutującemu grzesznikowi. Spotkanie z Jezusem prowadzi do rozgrzania serca, do tego dziwnego uczucia, którego nie jesteśmy w stanie tak naprawdę sprecyzować, przekazać. Chyba można tylko je porównać do miłości od pierwszego wejrzenia.
Jest radością należeć do świata, w którym brzmi Dobra Nowina: “dziś narodził się wam Zbawiciel.”